31 maja 2012

Dobrze zakończony zły dzień :>

Wstałam dziś chyba lewą nogą :/ Właściwie to zaczęło się już wczoraj,
bo nie mogłam zasnąć, a jak już mi się prawie udało to zadzwonił Mać.
O 23:30, ku*wa, bo on o takich właśnie porach kończy dzień. Nawet nie
pamiętam co mu gadałam, bo przez sen nie kontroluję tego za bardzo ;)

Tak więc wstałam dziś właśnie w ten sposób chociaż właściwie to tylko
przysłowiowo, bo łóżko mam tak ustawione żeby zawsze wstawać nogą
prawą (przezorny zawsze ubezpieczony!). Tak czy inaczej zmarszczone
czoło miałam już zanim chyba zdążyłam otworzyć oko. Humor nie
dopisywał, zwlec mi się nie chciało, przeciągałam ten moment do
ostatniej chwili, a potem wszystko w biegu!
Najbardziej mnie pogoda wku*wiła, bo ni w ch*j ni w oko! Stanęłam
przed szafą i się zawiesiłam, bo na jeden ciuch za zimno, na drugi za
ciepło, trzeci do czwartego nie pasuje... Jak już coś wybrałam to
oczywiście zostałam skrytykowana przez Rodzicielkę, że to wymięte jest
itd. itp. Ja pie*dolę! W pi*dzie mam to jakie to jest! Zanim dojadę do
pracy to się wyprostuje!

No i tak siedziałam w tej pracy i czekam aż mi ten wku*w przejdzie...

Na szczęście dzień zakończył się miło. Nawet kwiat dostałam! :D
Chyba ktoś próbuje się wkupić w moje łaski ;)
A ja...jestem podatna na kwiaty ;]

29 maja 2012

O nogach

Najlepsza jest jednak Misiowa! Wczoraj napisała mi, że jest w S. (nazwa restauracji). I spytała: "zgadnij kto mnie obsługuje?"
Jako, że moja intuicja ostatnio działa całkiem nieźle (a może to kwestia IQ? <mysli>) to od razu zgadłam, że chodzi o Pana z tej historii:

http://rudydziennik.blog.onet.pl/Dolnoslasko-o-naiwnosci,2,ID449940185,DA2012-01-27,n

Więc spytałam: jak sobie radzi w tej roli?
Ona: Beznadziejnie!! Zje*ał moje zamówienie i przyniósł coś innego niż chciałam! A poza tym stoi na środku, czai non-stop i jak tylko ktoś skończy zjeść to zabiera talerz ;)
W związku z tym, że już ostatnio miałyśmy takie przygody to stwierdziłyśmy, że nasza noga tam więcej nie postanie! Ale tym razem noga nie była nasza tylko ich, bo Misiowa poszła tam z Mężem ;)
Po tej wizycie doszła jednak do wniosku, że Ich noga też tam więcej nie postanie ;]
Żadnym innym nogom tego miejsca również nie polecam!

P.s. A tak poza tym to mam kapę stulecia, bo Mać ma w niedzielę urodziny (w sobotę impreza), a ja nie wiem czy mój prezent wypali! Nienawidzę tego świata, ku*wa!!

Weekend był i się zbył

Znalazłam chyba przyczynę załamania humoru. Jest nią PMS. Nie odpuszcza sku*wysyn!!
Weekend był świetny :D
W piątek po pracy udało mi się spotkać z B. Dawno się nie widziałyśmy, bo zaczęła nową pracę i nie narzeka na nadmiar wolnego czasu ;] Stwierdziłyśmy, że to jednak święta prawda, że nic się nie dzieje bez przyczyny (w końcu spotkałyśmy się dzięki temu, że bratowej zmienił się grafik). Podsumowując: szkoda było moich nerwów!
W sobotę byłam pół dnia na uczelni (egzamin zdany:D), po powrocie wylądowałam na grillu (najadłam się jak bąk ;]), a po 21 pojechałam na juwenaliowy koncert Comy. Oczywiście ekipa się wykruszyła i pojechał tylko Mać i ja (w związku z czym znów mam przeje*ane u A. :/ ) Mieliśmy niemałe problemy z dotarciem na miejsce, bo nie znaliśmy okolicy, ale po dłuższym namyśle zastosowaliśmy metodę "idź za tłumem". Ludzi full! Mijając ich wszystkich naszły mnie egzystencjalne myśli, że moja młodość już minęła i nie wróci, że ją przegapiłam... :(
Myślałam, że dwa browary, które wypił Mać będą go grzały, ale on po godzinie zaczął marudzić, że chce do domu! Jak z dzieckiem, ku*wa!
W drodze powrotnej jeszcze zadzwonił do niego kumpel, że może piwko itd. I my jak te obdartusy w tych koncertowych łachmanach pojechaliśmy jeszcze do knajpy! ;] Miło było tego kolegę zobaczyć (drugi znajomy pozostawiał wiele do życzenia-na co dzień mieszka w Warszawie i już chyba nią przesiąknął), oczywiście się uśmiałam (z własnych żartów :D). Spotkanie się dość szybko zakończyło z przyczyn sytuacyjno-technicznych-nie będę lepiej wchodzić w szczegóły ;)
W niedzielę odwiedziłam P. z byłej pracy. Nagadałyśmy się, bo kilka miesięcy się nie widziałyśmy :P Jej córa bardzo urosła, włosy ma długie i w ogóle jest świetna!
Nakruszyła ciastkiem i pytamy jej: kto to teraz posprząta? A mała na to: Tata!
:D:D:D
Wieczorem wylądowałam na...randce! Chyba jestem już dużą dziewczynką, bo nie mam tzw. ciśnienia-mimo, że było miło i sympatycznie to nie patrzę nerwowo na telefon w oczekiwaniu aż się odezwie ;] Chociaż być może jest tak, bo...się odzywa ;)

25 maja 2012

Nerwowy rocznik

Miałam ostatnio lepsze dni (jeśli chodzi o humor), a wczoraj dla odmiany moja ku*wica sięgnęła zenitu.
W związku z tym, że bratowa pracuje na zmiany to termin imprezy "mamusiowej" postanowiliśmy ustalić pod nią. Zapytałam jej, który dzień najbardziej jej pasuje. Stwierdziła, że piątek. Więc ok, ułożyłam plany tak żeby piątek mieć wolny, bo chciałam ten wieczór spędzić z rodzicami, bratem i bratową.
A wczoraj jak gdyby nigdy nic mama mi powiedziała, że jednak w sobotę, bo bratowej się grafik zmienił. A najlepsze, że wcale nie zamierzali mnie chyba o tym poinformować, bo wyszło to przypadkiem w rozmowie!!
No ku*wa! Wściekłam się :[
Nienawidzę jak się z kimś umawiam i ta osoba zmienia plany!! Rozumiem, że praca to siła wyższa, ale i tak strasznie byłam zła, bo specjalnie zrezygnowałam ze spotkania z kimś innym w piątek, a teraz zostałam na lodzie!
Mój szał macicy był tak wielki, że obiłam nowo pomalowaną ścianę. W tym momencie wyszłam z siebie i stanęłam obok :[
Szarpnęłam jeden Relamax B6 (trochę witaminek jeszcze nikomu nie zaszkodziło ;]), który rok temu żarłam nałogowo garściami, a chwilę później zadzwoniła kumpela, której dawno nie słyszałam, więc na szczęście humor mi się poprawił.
A odpadnięty kawałek ściany przykleiłam...na lakier do paznokci :x

24 maja 2012

Remont zakończony!!

Nie znam chyba drugiej takiej kretynki, która wymyśla sobie remont w trakcie sesji!!
Padam na ryj, bo wysprzątałam wszystko do cna ;]
Nareszcie jestem w swoim łóżeczku i jest zaje*iście :D


Farby-78zł, firanka-197zł, radość Rudzielca-BEZCENNA :)))

23 maja 2012

Co za dzień!

Urwanie du*y dzisiaj miałam! Dzień wolny od pracy poświęciłam na (kolejność chronologiczna): 

-próba zakupu butów-dwie galerie handlowe+kilka sklepów (koniec końców kupiłam pierwsze które mi się podobały za horrendalną kwotę w związku z czym mam wyrzuty sumienia przez cały ku*wa dzień!!)
-wizyta u krawcowej w celu ustalenia jaką chcę firankę (ona mi musiała powiedzieć :D); jutro odbieram :)))
-zakupy w piekarni
-malowanie ściany-raz pierwszy
-sprzątanie i mycie auta
-malowanie ściany-raz drugi

a potem dla relaksu zmieniłam szablon bloga i...padam na ryj.
Dziękuję, do widzenia.

;)

22 maja 2012

Głowa ruda, a ściana czerwona

Stąd też się chyba wyniosę i to szybciej niż z onetu, bo znów mam problem z komentarzami. Mianowicie brak opcji "odpowiedz", w związku z czym nie mogę się ustosunkować do żadnej z wypowiedzi co mnie strasznie irytuje :/ Opcja ta jest możliwa tylko w przypadku osadzania komentarzy w wątku, ale gdy wybieram tę opcję to w ogóle nie ma możliwości komentowania. Próbowałam już wszystkiego-nie działa! Wybrałam więc opcję z wyskakującym oknem, dzięki czemu komentować można, ale odpowiadać nie! Tak źle i tak niedobrze!!
Tak sobie jeszcze pomyślałam, że to może być wina szablonu. Spróbuję go zmienić, a jeśli to nie pomoże to spadam stąd!! Chyba, że ktoś ma jakiś pomysł??
 
Kolor znany bliżej jako jesień kamionkowa wyszedł całkiem nieźle :) Mam nadzieję, że dziś ruszymy z czerrrrwienią :D Znaczy z jesienią paprykową ;)
Mam dość tego bałaganu i spania w tym barłogu!! Nie wiem czy już o tym mówiłam, ale nienawidzę remontów!!! No ale sama sobie zgotowałam ten los ;]

21 maja 2012

Raport weekendowy

Po kilkudniowej rozkminie udało mi się na nowo przywrócić możliwość komentowania (choć po chwilę obecną nie wiem dlaczego nie dało się dodawać tych komentarzy :/)
 
Weekend był bardzo udany :) W piątek zrealizowałam plan zakupu farb do pomalowania pokoju (czerwony kolor mi się ubzdurał). Wieczorem udało mi się wszystko wynieść z pokoju, okleić listwy i takie tam. Brat miał przyjść następnego dnia o 10 żeby rozpocząć prace. Niestety przyszedł o 7:05, więc nie zdążyłam się za bardzo wyspać (dzień wcześniej położyłam się o 1 ;]). Pociągnęliśmy wszystko Unigruntem i tyle tylko udało nam się zdziałać tego dnia, bo później musiałam jechać do Krakowa. Spotkałam się z koleżanką z czasów liceum, która po ślubie zamieszkała w Krakowie. 3 lata się nie widziałyśmy, więc nie mogłyśmy się nagadać :D Poszłyśmy z jej córcią na spacer nad Wisłę. Oczywiście moja zerowa kondycja dała o sobie znać-nogi moje nie są przyzwyczajone do takich wypraw :P Ale było super, pogoda idealna na spacer :) Szkoda tylko, że nie wszystko jest tak kolorowe jak myślałam :( Fajni ludzie zawsze mają przeje*ane :(
 
Wieczorem miałam iść na juwenaliowe kabarety ze znajomymi z uczelni, ale że tak powiem-zostałam olana z góry na dół (naiwnie naprawdę wierzyłam, że to się uda!). Wyszło mi to na dobre, bo po powrocie do domu wybrałam się do znajomych. Tam obejrzeliśmy mecz, po którym stwierdziłam, że powinnam zacząć obstawiać w zakładach bukmacherskich, bo przeczuwałam, że będą karne, a nawet które z nich będą celne, a które nie! Yyy...powróżyć komuś? :D
 
Po wygranej zespołu, któremu kibicowaliśmy postanowiliśmy udać się do knajpy (oczywiście tańczyć mi się chciało :D). I tym oto sposobem tańczyłam do 3 w najwyższych szpilach jakie posiadam ;] Tak, tak, bardzo mądrze dobrałam obuwie na wieczór! Tym bardziej, że już po spacerze nogi mnie bardzo bolały.
Oczywiście obserwowałam ludzi wokół. Część z nich naprawdę była żałosna :>
Na koniec zostałam królową parkietu, bo jakiś zbłąkany pan poprosił mnie do tańca. Oczywiście był w szoku, że tak zajebiście mi idzie co wyraził swym półbełkotem :D Chwilę później zmyłam się do domu. Na szczęście chrząszcz czekał na swoją panią, bo w sumie to zaprakowałam na jakiś podejrzanym osiedlu i trochę się o niego bałam...
 
W niedzielę również się nie wyspałam, bo po imprezie położyłam się o 4, a wstałam o 9. Moje nogi nie zdążyły się zregenerować w takim czasie. Mój brat (czyli mój malarz ;]) postanowil dzień święty święcić i stwierdził, że nie będzie tego dnia malował mojego pokoju. Znaczy, że dalej panuje roz*eb ogólny!! :[ 
W związku z zaistniałym buntem po stronie brata postanowiłam, że łóżko zamienię na łóżko polowe, które wyciągnęłam za dom na słońce. Oczywiście opalanie było w pelni bezpieczne-krem z filtrem 15 poszedł w ruch! Mama co pół godziny wychodziła na balkon pytając czy śpię-to byl sygnał, że trzeba się odwrócić z pleców na brzuch lub z brzucha na plecy-w zależności od tego na czym akurat leżałam ;]
Muszę stwierdzić, że po trzecim opalaniu w tym sezonie zaczynam nabierać kolorów :)))
 
Na szczęście dziś ruszyliśmy z kopyta z malowaniem!! Mam nadzieję, że efekty będą zadowalające :)

17 maja 2012

Chyba jestem nienormalna

Taka jestem zła, takam niedobra, że nawet koleżanki wymiękają. Nie wytrzymują ze mną chyba. Skoro jest ich więcej niż jedna to chyba znaczy, że to we mnie jest jakiś problem, prawda?
Zawsze staram się postawić w sytuacji drugiej strony (nieważne kim
jest druga strona), ale to niestety czasami nie wystarcza. Moja
naiwność polega na tym, że wierzę, że jeśli ja jestem dla innych dobra
to wszyscy inni też dla mnie będą. A tak nie jest. Świat nie jest
sprawiedliwy, ludzie nie są sprawiedliwi i nigdy nie będą. Ostatnio
przekonuję się o tym aż za bardzo niestety :)

Gdy na początku maja miałam taki ciężki czas wpadł mi w ręce demot:

http://demotywatory.pl/3787389/Szanuj-ludzi-ktorzy-zawsze-znajda-dla-ciebie-czas-w-swoim-napietym-grafiku

Jakże prawdziwy i idealny na tamten moment!

Ostatnio jedna osoba powiedziała mi, że to, że ja potrafię się dla kogoś poświęcić, lecieć na czyjeś zawołanie, nawet rezygnować z planów dla kogoś kto jest dla mnie ważny wcale nie oznacza, że ta druga osoba w sytuacji odwrotnej zachowa się tak samo.
I co mam zrobić?
Zmienić się?

Dziś jedna znajoma napisała mi, że ma dość tego, że musi mi się tłumaczyć! Szok! A ja wcale tłumaczeń nie wymagałam... Chciałam tylko spotkać się na przysłowiową kawę (bo kawy nie pijam), bo chciałabym ją widzieć częściej niż raz na pół roku (tym bardziej, że mieszkamy w jednym mieście). Walnęła mi wykład, że nie będzie mieć więcej czasu niż ma, bo nie rozciągnie go, że każdy ma swoje życie, obowiązki i że trzeba to zrozumieć.
Jak to jest, że ja potrafię znaleźć czas na wszystko? Na pracę, studia, przyjaciół i znajomych, a ona ma pracę i tylko na nią ma czas? Tym bardziej, że pracuje po 8 godzin dziennie :/
Zastanawiam się co ona zrobi jak będzie mieć swoją rodzinę-męża, dziecko. Jak wtedy wyrobi się w dobie?

Mam nadzieję, że to tylko kwestia charakteru, energii i umiejętności zorganizowania się. Bo jeśli nie to ja chyba jestem nienormalna.

16 maja 2012

No dzień dobry :)

Zadomawiam się rzec można... Oswajam :) 
Tylko starego szablonu mi brakuje :( Jak go tutaj umieścić??