17 lipca 2012

Coś nade mną czuwa?

Wczoraj w pobliżu mojego miejsca pracy krążyła trąba powietrzna. Właściwie to o tym nie wiedziałam. Siedziałam sobie grzecznie w pracy. Zmiotłoby mnie i nawet bym nie wiedziała kiedy ;] Dowiedziałam się o tym dopiero od Lubego, bo mi powiedział, że jak się o tym dowiedział to trochę się zestresował.

Po przyjściu z pracy w dniu wczorajszym miałam jechać do piekarni i do krawcowej. Stwierdziłam jednak, że może lepiej najpierw zrobię ręczne pranie, a pojadę później. Całe szczęście, bo w związku z tym musiałam zejść do piwnicy po płyn do prania (tam mam pralkę). Uderzył mnie tam zapach gazu. Wchodzę, patrzę, a tam kurek od kuchenki odkręcony, a palnik się nie pali! W tej chwili pomyślałam tylko czy to jest ta sekunda, w której wszystko pierdo*nie! Z prędkością światła zakręciłam kurek, otworzyłam okno i wszelkie drzwi w celu zrobienia przeciągu. Ta stara kuchenka służy do gotowania zwierzakom. Widocznie bezpieczniej byłoby ją wywalić...

P.s. Kumpela w pracy dziś:
-W sumie trochę mnie nosi, nie wiem czy to dobry pomysł żebym piła kawę... 
(po czym wygląda przez okno i zadumana stwierdza):
-Patrz jaki wiater-może będzie trąba :D

1 komentarz: