24 lipca 2012

Rozłożyło mnie

Wczoraj w pracy cały dzień trzęsłam się jak galareta. Miałam gęsią skórkę przez 8 godzin :/ Po powrocie do domu okazało się, że mam 37,9 stopni gorączki :(
Zjadłam obiad, zażyłam dwie tablety i zaszyłam się pod grubą kołdrą. Dwie godziny później obudził mnie telefon.
Byłam mokruteńka, ale chyba dobrze mi to zrobiło, bo dziś już gorączki nie mam :)
A telefonował mój Luby. Był już praktycznie pod moim domem. Wiedział, że jak zadzwoni wcześniej to nie pozwolę mu przyjechać-nie chciałam go zarazić.
Przytargał siatę owoców, sok i tabletki. Przytulił, pogłaskał :)))
Byłam przekonana, że nie wpadnie do mnie, bo późno wrócił z pracy i jeszcze miał parę rzeczy w domu do zrobienia.
Ale jak to mówią "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie".
Luby przeżył widok swej ukochanej w piżamowych spodniach w panterkę, szlafroku w krowy i frotowych skarpetkach, więc to chyba jest prawdziwa miłość!! Tym bardziej, że po wczorajszym wieczorze nie zauważyłam zmiany w jego zachowaniu ;) Znaczy-nadal się odzywa :D

3 komentarze:

  1. Wracaj szybko do zdrowia:) To jakiś pech z choróbskiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aspirynka, cytrynka, witaminka i co tam jeszcze by zdrowym być, wygrzać sie itd. itp. Szybkiego powrotu do zdrowia życzę, co by fajne posty były:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wracaj do zdrowia szybko! Ja ostatnio też swoje odchorowałam

    OdpowiedzUsuń