1 sierpnia 2012

Martwię się

Nadal odwiedzam Lubego. Obdarowywuję go różnymi dobrymi rzeczami. O chorego trzeba dbać!
Dziś nawet kupiłam mu prezent. Głupio mi już było, bo on na miesiąc bycia razem kupił mi kwiaty, na dwa miesiące prezent, w międzyczasie kupił mi karnet na siłownię (aluzja??!!), a ja nic. No nie licząc smakołyków chorobowych. Także dziś na poprawienie humoru kupiłam mu koszulę. Piękna jest! :)
W wyborze pomogła mi Misiowa, bo spędziłam z nią dziś popołudnie :)))
Trauma z dalszej przeszłości sprawiła, że nakazałam otworzyć Lubemu prezent dopiero podczas mojej nieobecności. Bałam się reakcji...
Podobno trafiłam idealnie w jego gust. A przecież kupiłam ją według własnego gustu. Czyli chyba mamy podobny ;]

Luby dziś robił badania, a jutro ma wizytę u kardiologa, bo ma cały czas bardzo wysoki puls :( Martwię się...

6 komentarzy:

  1. Wspólny gust to najważniejsze :) Szybkiego powrotu do zdrowia dla tego Twojego Lubego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wazne, że jest pod opieką lekarza. Trochę się przemęczy i wyjdzie z tego. Bądź z nim :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz mi się tak przypomniało... On ma dalej gorączkę? Bo przyspieszone tętno jest charakterystyczne dla gorączki, ja pamiętam w styczniu jak po tygodniu pracy w nowym miejscu (dobrze Ci znanym ;) ) dostałam gorączki i też miałam takie tętno wysokie. Miałam 130/140 uderzeń na minutę i mi lekarz rodzinny powiedział, że podczas gorączki to normalne. No tylko pytanie potem czy jak to długo trwa to normalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie gorączka się skończyła, a tętno miał dalej wysokie :( Teraz bierze jakieś tablety.

      Usuń